Opowiem Wam o Czcionce

Już Ksenofont...

Nie, darujemy sobie taki wstęp. Tak zawsze zaczynają ...

Zamiast tego opowiem o niezwykłym koniu jakiego miałem szczęście kiedyś spotkać na swojej drodze życiowej. Przygotowałem kilkanaście koni do Grand Prix, ale to był koń jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny. Wątpię, czy jeszcze kiedyś spotkam podobnego...

Chcę Wam przedstawić Czcionkę...



Primadonna

Początkowo byłem dość sceptycznie nastawiony do pracy z tym koniem. Ta wyhodowana w Kadynach córka pełnej krwi Oltisa, która trafiła do mnie dzięki Ewie Husarskiej miała za sobą jeden sezon wyścigowy i karierę WKKW. Właściwie wydawało się, że nie ma predyspozycji do ujeżdżenia. Eksterierowo za bardzo przypominała folbluta. Do tego bardzo wrażliwa, wręcz nadpobudliwa, płochliwa, za bardzo spięta w sobie. Trzeba było ogromnego wyczucia, aby pokazać ją w całej pełni. Z drugiej jednak strony była koniem niewiarygodnie inteligentnym i miała fantastyczną lekkość ruchów. Była koniem z wielkim charakterem i w końcu stała się "primadonną" mojej stajni.
Nie było wielu polskich koni, które miałyby tyle pieczątek w paszporcie FEI potwierdzających uczestnictwo w największych imprezach jeździeckich. Aachen, Verden, Neumunster, Wolfsburg, Bremen, Helsinki, Verona, Riesenbeck, Donaueschingen, Paryż, Wembley i w końcu Windsor to miejsca naszych wspólnych sukcesów. Podobała się zwłaszcza w KÜR-ach, zresztą lubiła te występy.
Szła do przodu, nie trzeba było jej mocno pchać. Była bardzo lekka, czuła na pomoce. Dobra w piaffach, doskonale galopowała, miała dobry stęp, bardzo chętnie wykonywała chody boczne. Była tak subtelnym koniem, że jako jedyny dotąd koń na świecie wykonywała program Grand Prix bez ogłowia.

Sjonka

To show zdobyło uznanie publiczności w całej Europie. Zapraszano Czcionkę na najsłynniejsze hipodromy. Na HOY, czyli brytyjskie zawody Horse of the Year zostaliśmy zaproszeni przez księżniczkę Annę, wówczas prezydenta FEI. Pobyt na Wembley dostarczył niezapomnianych wrażeń, ale najlepiej opowiada o tym towarzyszący mi wówczas Wojtek Ginko:
"Jeśli nie wiadomo, co Sałacki pokaże i w jakim stylu, to lepiej w programie największego brytyjskiego końskiego show napisać po prostu "Sałacki".
Ten punkt programu powtarzany był codziennie kilka razy: rano dla hodowców, po południu dla sympatyków i wieczorem dla elity. Całość odbywała się w dużej krytej hali sportowej na Wembley.
W ten sposób można streścić pobyt Andrzeja w Londynie. Ale streścić nie wolno. Pokazy Andrzeja Sałackiego w wielu miastach świata, w trakcie których prezentuje ujeżdżenie konia na poziomie Grand Prix nie używając uzdy, propagują nie tylko jeździectwo polskie(...)

No więc Sir, co to będzie?

Konsultacja z dyrygentem orkiestry, dłuższa rozmowa z operatorem świateł, któremu musimy wybić z głowy pomysły z reflektorami punktowymi. Czcionka boi się goniącego ją cienia, a jazda na spanikowanym, ponoszącym koniu, do tego bez wodzy nie należy do przyjemności. Gdzieś jednak się kończy granica podporządkowania nieokiełznanego konia.
Najważniejsza jest jednak rozmowa ze spikerem.
Jak powiedzieć Czcionka - Sjonka? Sałacki - Salaki? Kto się kiedy urodził, co ma w papierach, jakie sukcesy na koncie? Jak poprowadzić pokaz, aby wyeksponować to, co najlepsze? Konwencja - "przez zaskoczenie". Więc najpierw w uzdeczce.
"Teraz proszę państwa mistrz ujeżdżenia z Polski Salaki i Sjonka. Pokaże elementy ujeżdżenia programu Grand Prix."

Muzyka.

Wjazd, zatrzymanie, ukłon. Ruszyć kłusem, ciągi, piruety, zmiany nogi, zatrzymanie. Konsternacja. To już oglądano niejeden raz. Jednak uprzejme brawa.

"Teraz proszę państwa zobaczycie coś, czego na Wembley nie widział nikt, nigdy. Andrej Salaki i Sjonka pokażą to samo, w stylu, którego nie powstydziłby się żaden ujeżdżeniowiec, ale...bez uzdy"

Muzyka, światła, zdejmujemy ogłowie.

Pierwsze lawiny braw zaczynają się podczas ciągów w kłusie, którymi bardzo poprawnie ustawiona Czcionka zalicza obie przekątne. Zatrzymanie, cofanie, zagalopowanie, piruety, zmiany nóg co trzy, co dwa i co jedno tempo. Piaff.
Spikera już nie słychać. Niekończąca się eksplozja braw.
Teraz rozentuzjazmowaną publiczność trzeba dobić. Zjazd pasażem - jednym z najtrudniejszych i najefektowniejszych ruchów Grand Prix.
Szaliki, marynarki w górze. Mecz? Koncert rockowy?
Już po pierwszym występie wiadomo, że Salaki i Sjonka to "the hit of the show" - gwóźdź programu.
Teraz już wiadomo, kto to Sałacki i jak go traktować. (...)
Tłumy wielbicieli. Autografy. Zdjęcia. Dotknąć Sjonkę.

"Panie Salaki. Jechaliśmy tu 300 mil i nie żałujemy. Jechaliśmy tu tylko po to, aby obejrzeć Sjonkę"
"Panie Salaki. Pan niszczy jeździectwo w Anglii. W naszym klubie dzieci rzucają uzdeczkami swoich pony i próbują jeździć bez"

Są i angielscy Polacy. Wzruszenia.

Dzień następny to sukcesy telewizyjne. BBC-1 transmituje cały pokaz. Satelita. Cały świat.
Atmosfera sukcesu towarzyszy nam do końca pobytu.
Ale najciekawszy akt dopiero się rozegra...

Nawet na betonie...

Hotel Hilton. Późno wieczorem. Telefon od naszego opiekuna, Boba Dicka. Królowa Elżbieta II zaprasza na prywatny pokaz do Windsoru. Rano w recepcji wręczają nam "Instrukcję na okoliczność wizyty u Jej Królewskiej Mości w Windsor":

"Załadować konia Sjonka do samochodu i być gotowym do wyjazdu o 9.00. Upewnić się, że siodło i uzda zostały zabrane. Andrej być ubranym i gotowym do występu po przyjeździe na miejsce. Nie spóźnić się."

Następny dzień mija pod hasłem wizyty u królowej Elżbiety II w Windsorze. Podniecenie organizatorów, ekipy towarzyszącej, Andrzeja. Czy możemy zabrać kamerę video i aparat fotograficzny? Nie możecie. Po konsultacji z dworem JKM jednak można, pod warunkiem, że materiały nie będą nigdzie publikowane.

Do królowej należy się zwracać "Her Majesty" i nigdy nie odwracać się tyłem. A czy można wykonać ciąg tyłem do królowej? Można, ale lepiej przodem. Bez konsultacji z dworem (...).

Wembley. 9.00. Zgodnie z instrukcją. Flagi Królewskie. Samochód policyjny na światłach i sygnale przede mną i za mną, żebym nie zabłądził. Keep right. Do Widsoru pojedziemy prawą stroną, pod prąd, za prowadzącym nas samochodem policyjnym. Czujemy się jak uczestnicy napadu stulecia już po napadzie.(...)
Kryta ujeżdżalnia zamku Windsor, brak publiczności, bardzo dobre nagłośnienie. Pokaz królewski. Najlepszy przejazd z najlepszych.
Rozmowa po pokazie bardzo fachowa. Ta Dama po prostu zna się na tym. "Jak pan na to wpadł, panie Salaki, aby jeździć bez uzdy?"

"Czy podłoże na naszej ujeżdżalni nie za twarde?" A za twarde. "A nie mówiłam, panie koniuszy" . "Dla królowej mogę nawet na betonie, Her Majesty". Uśmiechy. Zdjęcia. (...)

Ostatni dzień na Wembley. Gala Show. Andrzej Sałacki uznany jeździecką sensacją roku Wielkiej Brytanii. Salaki - Sjonka. Sjonka - Salaki. I zaproszenie na salon de Cheval do Paryża." - kończy się relacja Wojtka Ginko.
Rzeczywiście, atmosfera tego występu była jedyna w swoim rodzaju. W Windsorze, w tej pustej hali przed królową czułem, że Czcionka rozumie niezwykłość sytuacji. Była wtedy tak skoncentrowana jak nigdy. To podłoże naprawdę mogło być z betonu, a ona i tak by fantastycznie chodziła. To był właśnie taki koń.

Hilfe, Hilfe!

Nie zawsze jednak było tak gładko. Primadonny mają przecież swoje humory i w Riesenback, podczas pokazu uświetniającego Mistrzostwa Świata w Powożeniu wywinęła numer, jakiego nikomu nie życzę. Do dziś nie bardzo rozumiem, jak udało się nam wyjść z tego bez szwanku.

Już od rana zapowiadano występ Czcionki bez ogłowia podczas wspaniałego "Gala Abend". Olbrzymi stadion, 10 tysięcy publiczności, gwar, muzyka. Wjazd, ukłon, brawa, wszystko O.K. Zdejmują uzdę, muzyka narasta, włączają ekstra oświetlenie. Cztery punktowe reflektory, po jednym na każda nogę! Ruszamy, za nami ruszają zwielokrotnione cienie. Czcionka zaczyna uciekać, ambitny oświetleniowiec goni nas światami, wokół tańczą cienie. Czcionka ucieka już na całego, żadnej kontroli, bo zresztą jak?! Zaczyna się horror. Wołam coraz głośniej "Hilfe", nie mam przecież kontaktu z koniem, zaraz wpadniemy w publiczność. Gromada umundurowanych ochroniarzy (policja, Bundeswehra?) wbiega na płytę stadionu, próbują nas "odłowić". Ganiamy między nimi z obłędem w oczach ( moich i końskich), dawno zgubiłem cylinder, frak powiewa w pędzie, na domiar złego światła ciągle nas gonią. Jak złapać konia bez uzdy? Nie mam pojęcia, jak wydostaliśmy się poza stadion i w końcu utknęliśmy w jakiś krzakach. Takiego "show" chyba nigdy nie oglądano!

Nie będzie recepty

O czym jeszcze opowiadać? O medalach, tytułach mistrzowskich, wywalczonym miejscu na podium najpierw dla mnie, a potem dla juniorów, którzy wygrywali na niej Spartakiady Młodzieży? To przecież wszystko oczywiste, przecież była fenomenalnym koniem.... Jedynym. Niepowtarzalnym.

Nie łudźcie się, że podam receptę, jak osiągnąć to, czego udało mi się dokonać z Czcionką. Sam nie bardzo wiem, jak do tego doszedłem. Cierpliwość, zaufanie to podstawa. Sporo koni doprowadziłem do Grand Prix, ale Czcionka była koniem jedynym w swoim rodzaju i dlatego o niej teraz opowiadam.

Jak trafić na takiego konia? Czy jest takich więcej?

Nie wiem. Nie znam recepty. Ale wiem, że trzeba próbować i starać się poznać konia, którego się dosiada, zrozumieć go, odnaleźć to, co ukryte w nim drzemie. Bywają konie niepozorne, ale kryjące w sobie wielkie "serce". Zadaniem jeźdźca jest dotrzeć do tego "serca.".

Wtedy można trafić na "konia życia".

Andrzej Sałacki